Ze względu na ograniczoną siatkę połączeń i nienajlepsze skomunikowanie z większością dużych miast w Polsce, niemal każdy na tym forum korzystający z lotniska w Radomiu coś dla niego poświęcał - niektórzy wstawali wcześnie rano, by dojechać na nie samochodem, inni tworzyli trasy a'la Tour de Pologne, a inni zaciskali zęby i płacili za lot kilkukrotnie (jeśli nie kilkunastokrotnie) więcej niż zwykli płacić - standardowe w SprintAirze 99 zł OW zamiast kilku-kilkunastu złotych we Francy czy Landrynie.
Moja historia również będzie o poświęceniach, przełamywaniu słabości i spełnianiu marzeń...
No dobra, ten patetyczny ton to tylko żart, choć pewnie podobnym mianem wielu określi plan mojej podróży.
Promocja na loty krajowe po 29 zł z Radomia była dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, ale i rozczarowaniem, gdy zorientowałem się, że właściwie nie mam z niej jak skorzystać. Pewnie znacie to uczucie, gdy na forum wpada świetny deal a'la Chiny z Europy za 30 euro czy jednodniówka w Japonii za 65 euro, ale fizycznie nie jest się w stanie z niego skorzystać (bo w tym samym czasie lecimy gdzieś dzięki innej genialnej promocji lub zużyliśmy już wszystkie dni urlopowe na najbliższe tysiąc lat
;) ). Akurat dla mnie przeszkodą była odległość - z Gdańska do Radomia jest niezupełnie po drodze.
Nie, nie przesadzam ze skalą. Zwiedzanie nowych lotnisk, czytanie o nich oraz opisywanie na blogu przynosi mi niebywałą frajdę, szczególnie, gdy są to miejsca owiane pewną "legendą" i rozpoznawalne bardziej niż celebryci, którzy pojawili się na ostatniej gali wręczenia Telekamer lub wystąpili w pierwszej edycji "Tańca z Gwiazdami".
Port lotniczy, którego perspektywy zmieniają się niczym kolory i kształty w kalejdoskopie, wolałem zwiedzić wcześniej niż później - na wszelki wypadek, gdyby znów miało stać się "lotniskiem-widmo".
I choć Radom jest miastem z całą pewnością... hmmm... niepowtarzalnym i czarującym, czaru nie wystarczyło, by przekonać mnie do spędzenia w nim dwóch nocy (loty między Gdańskiem i Radomiem realizowane są wyłącznie w piątki i niedziele).
Nie zrażając się pierwotnym niepowodzeniem i pamiętając po wieloletniej lekturze Fly4free, że nie ma rzeczy niemożliwych, zabrałem się do knucia planu doskonałego. Oto, co zrodziło się jako dziecko promocji SprintAira i nieodpartej chęci dołączenia do elitarnego klubu osób, którym udało się polecieć z najsłynniejszego ostatnimi laty lotniska w kraju (jeśli nie regionie):
FR3096 (Ryanair) Gdańsk 06:30 - Warszawa Okęcie 07:25 (12 zł) P10 (PolskiBus) Warszawa Plac Defilad (PKiN) 12:00 - Radom 13:40 Dworzec PKS (2 zł) SRN739 (SprintAir) Radom 19:00 - Gdańsk 20:15 (29 zł)
A to wszystko już w najbliższą niedzielę (19.02)! Po powrocie oczywiście zdam szczegółową relację i dorzucę w ten sposób swoją cegiełkę do nigdy niegasnącej dyskusji o słynnym lotnisku na Sadkowie.
P.S. Jeden z użytkowników miał kiedyś w stopce podpis "Świat kończy się tam, gdzie nie lata Ryanair", więc chyba można moje wojaże określić mianem "podróży na koniec świata".
:D@macio106 tak, właśnie o niej myślałem
;) Była to jedna z relacji, która zdecydowanie wyróżniła się spośród pozostałych opisujących lotnisko w Radomiu i gorąco podziwiam Cię jako jej autora za taką wolę walki i zaangażowanie w zapewnienie rozrywki czytelnikom
:DZgadzam się ze stwierdzeniem @Pacyfa, że o Radomiu napisano już wiele. Nie będę powtarzał, a jedynie postaram się dorzucić kilka spostrzeżeń oraz wskazówek.
Na lotnisko najłatwiej dojechać spod dworca kolejowego, autobusem linii 14.
Na przystanku znajduje się automat biletowy, ale trafiłem na jego gorszy dzień, gdyż nie chciał przyjąć karty. Nie zapłacimy nią również w saloniku prasowym Relay wewnątrz dworca.
Pomimo niewielkich rozmiarów lotniska, autobus nie zatrzymuje się tuż przed terminalem jak w Modlinie, a jakieś 150 metrów od niego, dzięki czemu udało mi się zrobić krajobrazowe zdjęcie zachodzącego słońca nad lotniskiem w Radomiu.
Lotnisko jest niewielkie, ale zrobiło na mnie zaskakująco pozytywne wrażenie swoim eleganckim wyglądem. Pewnie gdyby spojrzeć na nie z punktu widzenia wydajności, to znacznie lepiej sprawdza się lotnisko w Modlinie aka "hangar dla pasażerów", ale Radom naprawdę ma klasę zważywszy na ciemny parkiet, nowoczesne fotele i ogólny ład. No, trochę tę wizję psują "szpitalne" krzesełka. Z komentarzy na swoim blogu dowiedziałem się, że trzy przegubowe autobusy na radomskim lotnisku wynikają z faktu, że lokalny zakład komunikacji miejskiej akurat wystawił je na sprzedaż w okazyjnej cenie. Może krzesełka były podobnym "spadkiem" po ogromnym szpitalu specjalistycznym (dla ciekawskich: tak, tym samym, w którym pracuje córka byłej premier
;) )?
Gdy przybyłem na lotnisko, na dwie godziny przed lotem, byłem jedynym podróżnym na lotnisku. Z jednej strony było to dość krępujące uczucie, którego nie poprawiała panująca w budynku całkowita cisza, z drugiej jednak ciekawie było poczuć się niczym jeden z najbogatszych tego świata, którzy korzystają z prywatnych lotnisk
:D
Jak dowiedziałem się już przy check-inie, w trakcie boardingu karty pokładowe są tylko skanowane i nie odrywa się od nich niczego, dzięki czemu spokojnie możemy je po locie zachować w nienaruszonym stanie jako pamiątkę odbycia lotu z tego niezwykłego lotniska.
To skoro podzieliłem się ogólnymi wrażeniami, teraz mogę Wam pokazać coś "ekstra".
Choć uważnie prześledziłem większość relacji dotyczących tego lotniska, w żadnej nie widziałem zdjęć z kaplicy. A ta wypada całkiem nieźle!
Choć wewnątrz jest naprawdę mikroskopijna (wielkości większego schowka na miotły
:) ), raczej nie ma potrzeby, by była większa. Jej wyposażenie w pełni wystarcza do przeprowadzenia Eucharystii dla kilku osób.
Za wyjątkiem czynnego sklepiku z prasą i drobnymi przekąskami, w części ogólnodostępnej nie ma wiele więcej do roboty, więc postanowiłem udać się na kontrolę bezpieczeństwa. Faktycznie, jest baaaardzo drobiazgowa, ale z dwojga złego, chyba wolę przegięcie w tę stronę
;)
W poczekalni przy gate'ach raczej nie można narzekać na nadmiar rozrywek, ale jest sprawnie działające, darmowe wifi (szkoda tylko, że nie ma gniazdek do podładowania swoich urządzeń), automat do kawy, baniak z darmową wodą, kącik dla dzieci oraz (bardzo) lokalna prasa.
...i około setki naszych "ukochanych" krzesełek.
8-)
Przydałaby się jakaś maszyna vendingowa sprzedająca podstawowe napoje i przekąski, ponieważ raczej nie spodziewam się szybkiego otwarcia innego punktu gastronomicznego.
Z ciekawostek, nigdzie na lotnisku nie zauważyłem tablicy z listą lotów, na której widniałyby ogłoszenia, czy lot jest punktualny itp. Pytanie do ekspertów: przegapiłem ją czy nie ma takowej?
Samo doświadczenie zaliczam jako bardzo ciekawe i udane, na co złożył się również przyjemny lot z kapitanem, który tryskał poczuciem humoru.
Jeśli jesteście ciekawi, co jest tytułową "Radom", to z pewnością radziłbym skorzystać z tego lotniska raczej szybciej, niż później, gdyż oferuje naprawdę sympatyczne i unikalne doświadczenie, ale raczej nie spodziewałbym się błyskawicznego polepszenia jego sytuacji, która z punktu widzenia ekonomicznego wydaje się być bardzo skomplikowana i niepewna w przyszłości.
Przed wyjazdem spodziewałem się, że relacja będzie składała się z raptem kilku zdjęć i parunastu zdań, tymczasem treści powstało tyle, że na blogu podzieliłem ją aż na trzy posty (relacja z miasta, lotniska i lotu), więc jeśli ktoś jest zainteresowany dokładniejszym opisem z mnóstwem zdjęć, to gorąco zapraszam. Nie wrzucam wszystkiego tutaj, żeby nie zanudzić czytelników i by forum nie ładowało się w nieskończoność.
;-)@ibartek terminal ten służył kiedyś w Łodzi, ale został rozebrany, sprzedany i przeniesiony do Radomia, gdzie złożono go od podstaw niczym puzzle
;)
@macio106 tak, właśnie o tym myślałem
;) Była to jedna z relacji, która zdecydowanie wyróżniła się spośród pozostałych opisujących lotnisko w Radomiu i gorąco podziwiam jej autora za taką wolę walki i zaangażowanie w zapewnienie rozrywki czytelnikom
:D
Moja historia również będzie o poświęceniach, przełamywaniu słabości i spełnianiu marzeń...
No dobra, ten patetyczny ton to tylko żart, choć pewnie podobnym mianem wielu określi plan mojej podróży.
Promocja na loty krajowe po 29 zł z Radomia była dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, ale i rozczarowaniem, gdy zorientowałem się, że właściwie nie mam z niej jak skorzystać. Pewnie znacie to uczucie, gdy na forum wpada świetny deal a'la Chiny z Europy za 30 euro czy jednodniówka w Japonii za 65 euro, ale fizycznie nie jest się w stanie z niego skorzystać (bo w tym samym czasie lecimy gdzieś dzięki innej genialnej promocji lub zużyliśmy już wszystkie dni urlopowe na najbliższe tysiąc lat ;) ). Akurat dla mnie przeszkodą była odległość - z Gdańska do Radomia jest niezupełnie po drodze.
Nie, nie przesadzam ze skalą. Zwiedzanie nowych lotnisk, czytanie o nich oraz opisywanie na blogu przynosi mi niebywałą frajdę, szczególnie, gdy są to miejsca owiane pewną "legendą" i rozpoznawalne bardziej niż celebryci, którzy pojawili się na ostatniej gali wręczenia Telekamer lub wystąpili w pierwszej edycji "Tańca z Gwiazdami".
Port lotniczy, którego perspektywy zmieniają się niczym kolory i kształty w kalejdoskopie, wolałem zwiedzić wcześniej niż później - na wszelki wypadek, gdyby znów miało stać się "lotniskiem-widmo".
I choć Radom jest miastem z całą pewnością... hmmm... niepowtarzalnym i czarującym, czaru nie wystarczyło, by przekonać mnie do spędzenia w nim dwóch nocy (loty między Gdańskiem i Radomiem realizowane są wyłącznie w piątki i niedziele).
Nie zrażając się pierwotnym niepowodzeniem i pamiętając po wieloletniej lekturze Fly4free, że nie ma rzeczy niemożliwych, zabrałem się do knucia planu doskonałego. Oto, co zrodziło się jako dziecko promocji SprintAira i nieodpartej chęci dołączenia do elitarnego klubu osób, którym udało się polecieć z najsłynniejszego ostatnimi laty lotniska w kraju (jeśli nie regionie):
FR3096 (Ryanair) Gdańsk 06:30 - Warszawa Okęcie 07:25 (12 zł)
P10 (PolskiBus) Warszawa Plac Defilad (PKiN) 12:00 - Radom 13:40 Dworzec PKS (2 zł)
SRN739 (SprintAir) Radom 19:00 - Gdańsk 20:15 (29 zł)
A to wszystko już w najbliższą niedzielę (19.02)! Po powrocie oczywiście zdam szczegółową relację i dorzucę w ten sposób swoją cegiełkę do nigdy niegasnącej dyskusji o słynnym lotnisku na Sadkowie.
P.S. Jeden z użytkowników miał kiedyś w stopce podpis "Świat kończy się tam, gdzie nie lata Ryanair", więc chyba można moje wojaże określić mianem "podróży na koniec świata". :D@macio106 tak, właśnie o niej myślałem ;) Była to jedna z relacji, która zdecydowanie wyróżniła się spośród pozostałych opisujących lotnisko w Radomiu i gorąco podziwiam Cię jako jej autora za taką wolę walki i zaangażowanie w zapewnienie rozrywki czytelnikom :DZgadzam się ze stwierdzeniem @Pacyfa, że o Radomiu napisano już wiele. Nie będę powtarzał, a jedynie postaram się dorzucić kilka spostrzeżeń oraz wskazówek.
Na lotnisko najłatwiej dojechać spod dworca kolejowego, autobusem linii 14.
Na przystanku znajduje się automat biletowy, ale trafiłem na jego gorszy dzień, gdyż nie chciał przyjąć karty. Nie zapłacimy nią również w saloniku prasowym Relay wewnątrz dworca.
Pomimo niewielkich rozmiarów lotniska, autobus nie zatrzymuje się tuż przed terminalem jak w Modlinie, a jakieś 150 metrów od niego, dzięki czemu udało mi się zrobić krajobrazowe zdjęcie zachodzącego słońca nad lotniskiem w Radomiu.
Lotnisko jest niewielkie, ale zrobiło na mnie zaskakująco pozytywne wrażenie swoim eleganckim wyglądem. Pewnie gdyby spojrzeć na nie z punktu widzenia wydajności, to znacznie lepiej sprawdza się lotnisko w Modlinie aka "hangar dla pasażerów", ale Radom naprawdę ma klasę zważywszy na ciemny parkiet, nowoczesne fotele i ogólny ład. No, trochę tę wizję psują "szpitalne" krzesełka. Z komentarzy na swoim blogu dowiedziałem się, że trzy przegubowe autobusy na radomskim lotnisku wynikają z faktu, że lokalny zakład komunikacji miejskiej akurat wystawił je na sprzedaż w okazyjnej cenie. Może krzesełka były podobnym "spadkiem" po ogromnym szpitalu specjalistycznym (dla ciekawskich: tak, tym samym, w którym pracuje córka byłej premier ;) )?
Gdy przybyłem na lotnisko, na dwie godziny przed lotem, byłem jedynym podróżnym na lotnisku. Z jednej strony było to dość krępujące uczucie, którego nie poprawiała panująca w budynku całkowita cisza, z drugiej jednak ciekawie było poczuć się niczym jeden z najbogatszych tego świata, którzy korzystają z prywatnych lotnisk :D
Jak dowiedziałem się już przy check-inie, w trakcie boardingu karty pokładowe są tylko skanowane i nie odrywa się od nich niczego, dzięki czemu spokojnie możemy je po locie zachować w nienaruszonym stanie jako pamiątkę odbycia lotu z tego niezwykłego lotniska.
To skoro podzieliłem się ogólnymi wrażeniami, teraz mogę Wam pokazać coś "ekstra".
Choć uważnie prześledziłem większość relacji dotyczących tego lotniska, w żadnej nie widziałem zdjęć z kaplicy. A ta wypada całkiem nieźle!
Choć wewnątrz jest naprawdę mikroskopijna (wielkości większego schowka na miotły :) ), raczej nie ma potrzeby, by była większa. Jej wyposażenie w pełni wystarcza do przeprowadzenia Eucharystii dla kilku osób.
Za wyjątkiem czynnego sklepiku z prasą i drobnymi przekąskami, w części ogólnodostępnej nie ma wiele więcej do roboty, więc postanowiłem udać się na kontrolę bezpieczeństwa. Faktycznie, jest baaaardzo drobiazgowa, ale z dwojga złego, chyba wolę przegięcie w tę stronę ;)
W poczekalni przy gate'ach raczej nie można narzekać na nadmiar rozrywek, ale jest sprawnie działające, darmowe wifi (szkoda tylko, że nie ma gniazdek do podładowania swoich urządzeń), automat do kawy, baniak z darmową wodą, kącik dla dzieci oraz (bardzo) lokalna prasa.
...i około setki naszych "ukochanych" krzesełek. 8-)
Przydałaby się jakaś maszyna vendingowa sprzedająca podstawowe napoje i przekąski, ponieważ raczej nie spodziewam się szybkiego otwarcia innego punktu gastronomicznego.
Z ciekawostek, nigdzie na lotnisku nie zauważyłem tablicy z listą lotów, na której widniałyby ogłoszenia, czy lot jest punktualny itp. Pytanie do ekspertów: przegapiłem ją czy nie ma takowej?
Samo doświadczenie zaliczam jako bardzo ciekawe i udane, na co złożył się również przyjemny lot z kapitanem, który tryskał poczuciem humoru.
Jeśli jesteście ciekawi, co jest tytułową "Radom", to z pewnością radziłbym skorzystać z tego lotniska raczej szybciej, niż później, gdyż oferuje naprawdę sympatyczne i unikalne doświadczenie, ale raczej nie spodziewałbym się błyskawicznego polepszenia jego sytuacji, która z punktu widzenia ekonomicznego wydaje się być bardzo skomplikowana i niepewna w przyszłości.
Przed wyjazdem spodziewałem się, że relacja będzie składała się z raptem kilku zdjęć i parunastu zdań, tymczasem treści powstało tyle, że na blogu podzieliłem ją aż na trzy posty (relacja z miasta, lotniska i lotu), więc jeśli ktoś jest zainteresowany dokładniejszym opisem z mnóstwem zdjęć, to gorąco zapraszam. Nie wrzucam wszystkiego tutaj, żeby nie zanudzić czytelników i by forum nie ładowało się w nieskończoność. ;-)@ibartek terminal ten służył kiedyś w Łodzi, ale został rozebrany, sprzedany i przeniesiony do Radomia, gdzie złożono go od podstaw niczym puzzle ;)